poniedziałek, 7 września 2015

8. Neonowy błysk

Siedzę na łóżku wręcz na nim podskakując. Nigdy jeszcze nie siedziałam na tak miękkim materacu, no może w motelu w Venox było podobne, ale to jest jeszcze lepsze. Dookoła mnie mnóstwo dwupiętrowych łóżek. Aristole – jeden z kapralów, bo tak się nazywał ten rudy koleś, który nas tutaj wpuścił, powitał nas i powiedział co i jak. Dowiedziałam się od niego, że właściwie czekali na nas, może nie dokładnie na NAS, ale z jego dziwnie akcentowanego bełkotu zrozumiałam tylko, że brakowało im paru osób, żeby utworzyć grupę szkoleniową.
- Chyba nie myślałaś, że po prostu tam pójdziecie bez żadnego szkolenia? – Podczas rozmowy zwracał się tylko do mnie i kompletnie ignorował chłopaków. – Skoro mamy już wystarczająco dużo kadetów, zorganizuję resztę osób mieszkających w Przystani i jutro wszyscy będą tutaj spakowani i gotowi na szkolenie.
Siedziałam w pomieszczeniu, gdzie miałam spać przez najbliższe miesiące. Naliczyłam siedem łóżek dwupiętrowych łącznie z moim. Kira prosił jak małe dziecko, żebym pozwoliła mu spać na górze, a ja nie mogłam nie ulec i po kilkunastu sekundach jego próśb z cichym stęknięciem przeniosłam się na dolne łóżko.
Pierwsze wrażenie, które wywarła na mnie Przystań było bardzo dobre. Zadziwiła mnie wielkość tego miejsca i fakt, że żyją tu rodziny z wielopokoleniową tradycją. Ludzie tu mieszkają, pobierają się, zakładają rodziny, umierają... O tym ostatnim wolałam na razie nie myśleć. Z tego co mówił Aristole, jedyni ludzie z Carrecu oprócz nas do dowódca Yace Samon oraz drugi kapral Elian Feldoth. Nie poznałam żadnego z nich, ale rudy zapewniał mnie, że dowiem się wszystkiego jutro na oficjalnym przywitaniu kadetów.
Kiedy weszliśmy do sypialni kazał nam się rozgościć i rozpakować bagaże. Wtedy uświadomiłam sobie, że nie mam ze sobą praktycznie nic. Parę Carrecańskich monet i guma do żucia. Nie miałam ze sobą żadnych ciuchów, ani... w sumie niczego. Na nasze szczęście, bo przecież chłopcy też nic nie mieli, a mi i tak nie widziałoby się pożyczać od nich bokserek, tuż po przyjściu dostaliśmy zestaw mundurów i bielizny. Wątpię, żeby to ostatnie dawali również kadetom z Przystani, ale powinnam się cieszyć, że zauważyli w jakiej jesteśmy sytuacji.
- Ej obczajcie to! – Jarem wstał i rozwinął białą koszulkę – Wszystko białe, trochę niepraktycznie co? – Zaśmiał się ze swojej uwagi
- Wszystko jest białe, bo przecież tępaku, zewnętrzny świat pokryty jest śniegiem. Wtapianie się w otoczenie, wiesz co to takiego? – Zgasił go Felix wstając i biorąc mundur do ręki
- Zewnętrzny świat – Jarem westchnął i położył się na łóżku rozkładając ręce – Wciąż nie mogę przyjąć do wiadomości faktu, że możemy wyjść tam na zewnątrz... Wyobrażacie to sobie? Jak wielki musi być ten „zewnętrzny świat", mógłbyś biec, biec, i nic nie stanęłoby ci na drodze.
- Chyba, że potwory – Palnął Deniz, a ja z przyzwyczajenia obserwowałam rekacje Kiry. Na wieść o potworach bardzo się spiął. Postanowiłam się na razie tym nie martwić, w końcu ja też się boję? Prawda? - Jarem proszę zachowaj te przemyślenia i wymysły do czasu, aż będziesz wiedział cokolwiek o świecie poza murami, dobrze? Nie chce mi się słuchać twoich wyobrażeń o latających psach ziejących ogniem. – Westchnął zmęczony Deniz po czym podszedł do najbliższego pustego łóżka i położył się na nim odwracając do nas plecami.
- Pff... śpijcie lenie jedne, ja idę to przymierzyć – Wskazał na mundur trzymany w rękach i wyszedł z pokoju.
Jak najszybciej poderwałam się z łóżka i dogoniłam go ignorując głupie uwagi Jarema. Nie miałam pojęcia gdzie jest toaleta, a nie chciałam się przyznawać. Felix nie wypytywał po prostu szedł przed siebie.
Weszłam już bez Felixa do damskiej łaźni, po lewej były prysznice, a po prawej toalety. Zamknęłam się w jednej z kabin i usiadłam na klapie chowając twarz w dłoniach. Byłam typem samotnika, a nie pamiętam, żebym była sama odkąd spotkaliśmy tych trzech uciekinierów. Potrzebowałam chwili samotności i odosobnienia, również od Kiry. To ciągłe martwienie się nim zaczęło mnie przyprawiać o depresję. Ciągle martwię się czy sobie poradzi i nie spuszczam go z oka. Powinnam się trochę uspokoić, da sobie radę.
Cieszyłam się samotnością jeszcze przez kilka minut po czym wstałam i rozłożyłam mundur przyglądając mu się. Biała koszulka z dziwnego materiału z czarnymi końcami, biała kurtka przypominająca w sumie bardziej marynarkę bez guzików, białe spodnie i czarne kozaki pod kolana. Czarne buty trochę się gryzły z teorią Felixa o maskowaniu się na śniegu, ale kim ja jestem, żeby to oceniać. Zanim założyłam mundur skorzystałam jeszcze chwilę z samotności i wzięłam prysznic. Po wysuszeniu siebie i włosów ubrałam się w mundur i stanęłam przed dużym lustrem przy umywalkach. Podwinęłam trochę rękawy koszulki i rozpięłam kurtkę. Od razu lepiej. Moje włosy sięgały teraz trochę dalej niż do ramion, ale bez przesady. Zastanawiałam się nad ścięciem ich tak na dobry początek. Może kiedy indziej. Wróciłam do sypialni i zastałam tam tylko Felixa przebranego już w mundur.
- Boże, myślałem już, że uciekłaś przez okno w łazience – Zaśmiał się siadając obok mnie na łóżku. Nie pasowała mi ta bliskość. Nie mam pojęcia jaka jest między nami relacja, nie wiem co Felix o tym sądzi, ale to chyba temat na inną rozmowę
- W łazience nie ma okien – Jego mina lekko zrzedła, ale nadal się uśmiechał
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć do pokoju wparowali Jarem, Deniz i Kira
- Kapral woła nas na obiad, idziemy? – Zapytał Jarem podchodząc do nas, a ja natychmiast wstałam nie chcąc słuchać kolejnych jego komentarzy.
- Jasne, Inaba idziesz? – Również wstał i poszedł za chłopakami w stronę drzwi
- Ja na razie nie idę... Może później przyjdę, na razie idźcie beze mnie – Powiedziałam i położyłam się na łóżku ciesząc się z tylko i wyłącznie mojej obecności na materacu. Felix wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale Jarem pociągnął go dalej. Kira podszedł i usiadł obok mnie na łóżku, kiedy chłopcy wyszli.
- In, rozumiem, że nie do końca się tu odnajdujesz, ale przynajmniej spróbuj. Dla Jarema, Deniza, Felixa, a przede wszystkim – dla mnie. Obiecujesz? – Uśmiechnął się przy tym tak promiennie, że nie miałam serca mu odmówić.
- Obiecuję – Przytulił mnie na leżąco i odbiegł machając na pożegnanie
Nic nie poradzę na to, że jeszcze się tu nie odnalazłam. Dla nich to łatwiejsze, nie mieli nic, więc nic nie stracili, Kira praktycznie był już martwy, a ja? Czasami myślę o tym jakby to było gdybym nie uratowała ich wtedy z tego pociągu. Co bym robiła? Siedziała z Kirą i planowała kolejny skok na pociąg? Brała codziennie rano jabłko od Ditty? Snuła plany o obaleniu władzy Venox siedząc na dachu z Kirą?
Po dziesięciu minutach bezczynnego leżenia miałam dość i zrobiłam się naprawdę głodna. Kiedy szłam do łaźni mijałam kuchnię, wiec dotarcie tam nie powinno być dużym wyzwaniem. Szłam korytarzem wyłożonym płytkami, większa część Przystani była pod ziemią, nad znajdowały się głównie pokoje mieszkalne. Cały budynek przypominał wystające nad ziemię półkole z obciętym czubkiem i małym murem dookoła. Nie pełnił on funkcji ochraniających tylko odstraszające. Z tego co powiedział mi Aristole, na murze umieszczone były specjalne aparaty dźwiękowe które odstraszały te monstra. Właśnie, jakie monstra? Na to pytanie nie udzielił mi odpowiedzi.
Byłam już bardzo blisko drzwi od stołówki, gdy nagle wyczułam czyjąś obecność, niestety za późno. W jednej chwili, zostałam przyciśnięta do ściany plecami. Przed sobą zobaczyłam chłopaka, nie wyglądającego na wiele starszego ode mnie w czarnych krótkich włosach z przedziałkiem co sprawiało, że jego włosy rozchodziły się na dwie strony. Przyciskał mnie jedną ręką do ściany przyglądając mi się groźnym wzrokiem. Chciałam się cofnąć, ale nie miałam gdzie, bo byłam już i tak wciśnięta w ścianę. Nie wiedziałam co myśleć, powinnam go odepchnąć, wołać o pomoc, ale zamiast tego ja po prostu tam stałam i się w niego wpatrywałam. Po dłuższej chwili puścił mnie niemal natychmiast znikając mi z oczu. Barki lekko bolały mnie od pchnięcia na ścianę.
Kim był ten człowiek? Czego chciał? Nie pozostało mi nic jak tylko udać się do stołówki i udawać, że nic się nie stało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz